Żeby tylko nasz gaz z łupków nie stał się łupem dla polskich elit, które będą go sobie na wzajem wyszarpywać - to pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy, kiedy słyszę o złożach gazu łupkowego w Polsce. A jest o czym myśleć. Polska ma drugie pod względem wielkości w Europie, po Francji, złoża gazu łukowego, szacowane na 5,3 biliona metrów kwadratowych. Przy obecnym zużyciu, wystarczyłyby one na zaspokojenie naszego krajowego popytu na gaz przez okres ok. 300 lat. Na świecie, oprócz Francji, więcej tego surowca od nas mają tylko Chiny, Argentyna, Meksyk, Afryka Południowa, Kanada, Libia i Algieria. Ponadto, wydobycie gazu łupkowego w Polsce na skalę przemysłową może być możliwe już za 10-15 lat.
Skąd moje obawy o przyszłość tego jakże cennego surowca, którym tak szczodrze nas obdarzyła sama matka natura?
Ano stąd, że wczoraj Senat odrzucił poprawkę zgłoszoną przez posłów PiS, której celem było ustalenie stałej opłaty za użytkowanie polskiego gazu ziemnego, wynoszącej nie mniej niż 40% przychodów pochodzących ze sprzedaży wydobytego surowca. Nie jest to wygórowana suma, ponieważ w Wielkiej Brytanii, Dani czy Norwegi takie opłaty wahają się od 50 do 70% wartości sprzedaży. Dlaczego zatem nasi senatorzy ową poprawkę odrzucili? Jeżeli powodem byłoby to, że w poniedziałek PO chce złożyć podobną poprawkę, ale z progiem ustalonym na 50% - byłbym w stanie to zrozumieć - ale tak nie jest. Zdecydowano, że minister będzie ustalał opłaty dla każdego złoża, drogą indywidualnych negocjacji z firmą wydobywczą. Coś mi się zdaje, że za kilkanaście lat minister gospodarki w Polsce będzie jednym z najzamożniejszych ludzi tego świata...
Za przyjętym rozwiązaniem obstawał główny geolog kraju - Pan Henryk Jezierski, który argumentował, iż jest jeszcze za wcześnie na ustalanie stałych opłat, ponieważ nie wiemy jak w przyszłości będzie kształtował się rynek. Nie przekonuje mnie to jednak w ogóle. Im wcześniej zostanie uregulowana ta jakże istotna dla państwa polskiego kwestia, tym lepiej. Przecież w chwili obecnej opłaty za wydobycie surowca, na rzecz polskiego budżetu, wynoszą maksymalnie 1,5% będąc jednocześnie najniższymi na świecie! Złapałem się za głowę, kiedy się dowiedziałem, a było to właśnie dzisiaj, że nasz kraj rozdaje surowce praktycznie za darmo. W przypadku gazu łupkowego, nie wolno do takiej sytuacji dopuścić - stanowi on zbyt cenną szansę dla rozwoju i dobrobytu naszego kraju.
Jeżeli sytuacja pozostanie bez zmian, firmy eksploatujące polskie złoża gazu niemiłosiernie się obłowią, a wraz z nimi polscy prawodawcy, którzy pozwolą im na wydobycie. Chodzi o niebagatelne sumy. Przy obecnych cenach gazu, złoża gazu łupkowego w Polsce są warte ok. 2,1 biliona złotych (dwa tysiące sto miliardów!). To więcej niż cały polski PKB wynoszący 1,5 biliona zł. Jeżeli Polska dobrze wykorzysta swoją szansę - osiągnie wymierne korzyści finansowe, które jednak nie są jedynymi.
Oprócz zwiększonych dochodów do budżetu, nasze znaczenie w Unii Europejskiej, ale także w skali całego świata, ulegnie dużemu zwiększeniu. Z importera gazu staniemy się eksporterem, dzięki czemu uniezależnimy się gospodarczo od Rosji. Wpłynie to na zwiększenie naszego bezpieczeństwa energetycznego. Z kolei nasze bezpieczeństwo, rozumiane w sensie dosłownym, zwiększy się, kiedy pojawią się w naszym kraju liczące się na całym świecie korporacje amerykańskie zajmujące się wydobyciem gazu. Zainwestowane przez nie w naszym kraju miliardy dolarów będą stanowiły większą gwarancję bezpieczeństwa niż baterie rakiet patriot czy stacjonujące w naszym kraju amerykańskie myśliwce F-16. Jak dużą szansę stanowi dla Polski gaz łupkowy, widać po zachowaniu innych krajów, bardziej lub mniej nam nie przychylnych.
Prym oczywiście wiedzie Rosja, która za wszelką cenę będzie broniła swoich interesów w Europie. A poprą ją Niemcy, którzy od zawsze prowadzą z Rosjanami intratne interesy, a których uwieńczeniem była wspólna budowa gazociągu Nord-Stream. Wykorzystując organizacje ekologiczne, Rosja stara się zablokować wydobycie gazu łupkowego w Europie. Ryzyko zanieczyszczenia wód gruntowych jest jednym z argumentów używanych przeciwko wydobywaniu gazu łupkowego. Są to pomysły wyssane z palca, gdyż ujęcia wody pitnej nie znajdują się poniżej poziomu 500-600 metrów, tymczasem gaz łupkowy będzie wydobywany na głębokości 2-3 tys. metrów, a nawet głębiej.
Także w Brukseli działa wpływowe lobby dążące do uchwalenia prawa europejskiego, zakazującego wydobywania gazu z łupków. Kroki takie, w obrębie własnego kraju, poczyniła już Francja, obawiając się, że gaz łupkowy zagrozi producentom energii atomowej we Francji, a Ci najwyraźniej potrafią dobrze zadbać o swoje interesy - bo przecież nikt nie lubi konkurencji...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz