wtorek, 26 lipca 2011

Alkohol i narkotyki zabijają na śmierć - Amy Winehouse nie żyje

muzanowa.pl 

Używki zabijają. I to bez wyjątków. Za kilka dni odbędzie się pogrzeb słynnej brytyjskiej wokalistki - Amy Winehouse, zmarłej w sobotę w wieku zaledwie 27 lat. Co było przyczyną śmierci - każdy się domyśla - natomiast oficjalnie nie jest ona jeszcze znana. Miejsce i godzina pogrzebu wokalistki także są niewiadome - decyzją rodziców zmarłej piosenkarki.

Wokalistka zmarła nagle, co było ogromnym szokiem dla jej najbliższych oraz dla fanów. 30 lipca Amy Winehouse miała przyjechać do Polski i być gwiazdą ARTPOP Festival Złote Przeboje Bydgoszcz 2011. Kilkanaście dni przed śmiercią odwołała jednak swój pierwszy występ w Polsce (podobnie jak kilka innych występów w ostatnim czasie). Niestety, przegrała walkę z okrutnym nałogiem, sprawiającym, że niektóre jej koncerty nie powinny się w ogóle odbyć (jak ten w Belgradzie 18 czerwca tego roku KLIK).

pynkcelebrity.com

Ameryka na skraju bankructwa?

jsmineset.com

Astronomiczna kwota 13,4 biliona dolarów (13 400 000 000 000 $), stanowiąca limit zadłużenia Stanów Zjednoczonych, została osiągnięta ponad miesiąc temu. Z kolei 2 sierpnia rządowi USA skończą się rezerwy budżetowe na spłaty bieżących zobowiązań. Czy, mimo tego, Amerykanie mogą spać spokojnie?

Pewnie tak, gdyż podniesienie progu zadłużenia przez Kongres będzie czystą formalnością. Nikt w Kongresie nie jest samobójcą i z pewnością kongresmeni nie dopuszczą do niewypłacalności Stanów Zjednoczonych. Agencja ratingowe Agencje Moody's i S&P zapowiedziały, że samo podniesienie maksymalnej kwoty zadłużenia nie wystarczy i mogą one obniżyć rating wiarygodności kredytowej USA, który i tak jest wyssany z palca - obecnie AAA (obligacje o najwyższej jakości kredytowej; bardzo wysoka zdolność emitenta do obsługi swoich zobowiązań). Uniknąć tego będzie można poprzez ogromne cięcia budżetowe, które z pewnością nie spodobają się Amerykanom przyzwyczajonym do życia ponad stan.

Tak więc - żyjcie sobie, kochani Amerykanie, nadal w dostatku, kosztem całego świata, a nasze dzieci zobaczą, co z tego wyniknie...

wtorek, 12 lipca 2011

Projekt Google+ zniszczy "Fejsbuka"?

 
Prawdopodobnie do końca lipca Google rozpocznie oficjalnie wojnę z Facebookiem. Do tego czasu bowiem nowy serwis społecznościowy giganta z Mountain View ma ruszyć pełną parą. Obecnie jest w fazie testów i tylko nieliczni szczęściarze mają okazję z niego korzystać.

Bardzo się ucieszyłem, kiedy dowiedziałem się o Projekcie Google+. Stanowi on realne zagrożenie dla monopolu Facebooka - i bardzo dobrze. Nie jestem zapalonym zwolennikiem serwisów społecznościowych (nie mam nawet konta na "fejsie", a na n-k bardzo rzadko wchodzę) jednak na nowy produkt Google patrzę z zainteresowaniem.  Chyba sobie nawet założę tam konto, jak tylko będzie taka możliwość, ot - z ciekawości.

Najwidoczniej świetna polityka Google przynosi efekty. W tym momencie o Projekcie Google+ wiele osób słyszało, jednak wielu z nich tak na prawdę nie wie o co chodzi. Google trzyma nas w napięciu, co sprawia, że nasze zainteresowanie ich produktem rośnie. Gdyby pojawił się z dnia na dzień, prawdopodobnie szybko przestano by o nim mówić i nie zyskałby wielkiej popularności. A tak - wszyscy o nim mówią, zanim zaczął na dobre funkcjonować! Coś pięknego (mówię tutaj o strategii marketingowej firmy, czy produkt jest świetny - wyjdzie w praniu).

Także czekam z niecierpliwością, kiedy będzie można założyć własne konto TUTAJ. Żeby były większe emocje, to od czasu do czasu możliwość rejestracji zostaje odblokowywana i do testów zapisują się w ciągu kilku godzin tysiące osób. Obecnie można się zarejestrować jedynie posiadając zaproszenie od osoby, która z Google+ już korzysta. Handel takimi zaproszeniami kwitnie na serwisach aukcyjnych, jednak nie warto płacić - wystarczy dobrze poszukać na forach internetowych. Można tam znaleźć osoby, które wyślą zaproszenie na naszą prośbę.

Prześladowani politycznie Kurscy "emigrują" do Brukseli

Słowo emigrują napisałem w cudzysłowie, ponieważ, moim zdaniem, to zwykła przedwyborcza pokazówka. Jacek Kurski będzie miał po prostu bliżej do pracy, jest w końcu posłem do Europarlamentu, a jego żona, po 4 latach urlopów macierzyńskiego oraz wychowawczego najwidoczniej nie miała ochoty dalej pracować.

Cała awantura wyniknęła z tego powodu, że Prezes pani Kurskiej - Łukasz Żelewski - nie chciał tak łatwo obdarzyć lojalnością wracającego po 4 latach pracownika. Monika Kurska poskarżyła się mężowi, który wziął sprawy w swoje ręce. Mamy skandal (wg Kurskich)! Polska rodzina musi uciekać z najukochańszego kraju z powodu prześladowania przez PO (właścicielem Agencji Rozwoju Pomorza, w której pracowała pani Kurska, jest zarząd województwa, w którym większość stanowi Platforma Obywatelska).

Z pewnością miliony polskich rodzin z politowaniem teraz patrzą na biednych Kurskich i współczują im ich ciężkiego losu. Przecież Bruksela to taki straszny kraj... Ja nie wiem, jak oni dadzą sobie radę bez ukochanej ojczyzny... Trzeba chyba zagłosować na PiS, żeby mogli wrócić! (ironia, jakby ktoś miał wątpliwości...).

środa, 6 lipca 2011

PiS eksporterem obciachu, czyli wstyd w Brukseli

tvn24.pl
 
Dzisiaj przypomniały mi się czasy, kiedy to Jarosław Kaczyński był premierem, koalicja PiS-LPR-Samoobrona miała większość w Parlamencie, Lech Kaczyński był prezydentem, a cała Europa miała ubaw po pachy. Dzisiaj europosłowie PiS postanowili przypomnieć Polakom o tych czasach i zademonstrowali próbkę swoich możliwości w Europarlamencie w Brukseli.

Panowie Ziobro, Legutko z widoczną na twarzach radością wywlekli polskie brudy i zmusili Europejczyków do oglądania swojego cyrku. To nic, że Europa znajduje się w największym od lat kryzysie, strefa Euro jest zagrożona, a kolejne państwa mają ochotę na zrezygnowanie z wolnych granic zagwarantowanych przez układ z Schengen. Dla panów z PiS liczy się tylko to, że nie są u władzy, a już niedługo odbędą się wybory parlamentarne w Polsce, które będą oni chcieli za wszelką cenę wygrać. Nawet za cenę znaczenia Polski na arenie międzynarodowej...

Kilka lat temu podjęli oni próbę całkowitej alienacji naszego kraju, prowadząc wrogą politykę wobec wszystkich (może poza rodakami z "czikago"), a teraz postanowili dokończyć swojego dzieła. Na szczęście 9 października odbędą się wybory, PiS poniesie w nich sromotną klęskę, Jarosław zacznie przyjmować mocniejsze leki i może wreszcie odejdzie z polityki, biorąc ze sobą tych, którzy szkodzą wizerunkowi Polski na arenie międzynarodowej i robią to za bardzo duże pieniądze. 

Ładnie to sobie wymyśliłem, prawda? Tak na prawdę, na odejście Jarosława nie mamy co liczyć, ale kolejna klęska PiS w wyborach jest bardzo prawdopodobna, tym bardziej, że elektorat PiSu w większości jest wiekowy i czas nie działa na jego korzyść...

niedziela, 3 lipca 2011

Colaska.pl czyli nie daj się stuknąć na kasę

film.interia.pl
Dzięki internetowej porównywarce cen usług kościelnych " Co łaska", jest szansa na to, że chciwość i żerowanie na ludziach przez wielu księży, zostaną ukrócone. Teraz każdy będzie mógł sobie sprawdzić, ile i za co płaci się w innych parafiach. Zagwarantuje to nam pewność, że ksiądz nie chce od nas "wyłudzić" za dużo ale też uchroni przed tym, że jakiemuś dewocie przyjdzie do głowy wytknąć nas palcami, że daliśmy za mało. 

W kraju, w którym większość mieszkańców miast mieszka na przeciwko kościoła, a 90% ludzi deklaruje się jako katolików (dam sobie spokój z wywodami, dlaczego tak jest), taki serwis jest bardzo przydatny. Jeśli ktoś już musi chodzić do kościoła, to niech chociaż nie przepłaca, tylko przeznaczy swoje pieniądze na coś, co zaowocuje dla niego w jakiś wymierny sposób...

Powstały 2 tygodnie temu portal colaska.pl, był przygotowywany przez kilka miesięcy, kiedy to zbierano dane z ponad 10 tys. polskich parafii. Przed wizytą w parafialnej zakrystii, warto zajrzeć na stronę i zorientować się, ile średnio płaci się w Polsce za poszczególne "usługi". Można sobie sprawdzić ceny za chrzty, śluby, pogrzeby, zwykłe msze odprawiane w jakiejś intencji, a nawet za wydawanie zaświadczeń.

Gratuluję autorowi portalu świetnego pomysłu, zapraszam wszystkich do korzystania z serwisu (oto jest link) i sam biorę się za zaktualizowanie cennika mojej parafii.

piątek, 1 lipca 2011

Prezydencja Polski w Unii Europejskiej

po.org.pl
Od północy Polska przewodniczy Radzie Unii Europejskiej. Oficjalne uroczystości przekazania nam przewodnictwa przez stronę węgierską odbędą się w południe w Warszawie podczas spotkania Premiera Donalda Tuska ze swoim węgierskim odpowiednikiem - Viktorem Orbanem. Data 1.06.2011 r. jest o tyle symboliczna, że przypada na nią 20 rocznica Rozwiązania Układu Warszawskiego.

Niestety, od wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego, kraje przewodniczące nie odgrywają jakiejś szczególnie ważnej roli w UE - może poza funkcją reprezentacyjną. Przez najbliższe pół roku cała UE będzie patrzyła nam na ręce oraz na to, co dzieje się w naszym kraju. Mam tylko nadzieję, że nie dojdzie do żadnego skandalu lub kompromitacji. W końcu wymagać pół roku normalności to nie jest aż tak wiele...