poniedziałek, 31 stycznia 2011

Uwaga na złodziei !

Zdarzenie, które teraz opiszę, miało miejsce jakieś pół roku temu. Myślę jednak, że warto o nim napisać, ponieważ sprawa jest nadal aktualna.

Chodzi o telefan Nokia 3510i (wiem, że stary, ale to na prawdę bardzo dobry model). Kupiłem go jakiś rok temu używanego na Allegro - dla rodziców - potrzebowali coś niedrogiego i z dużymi przyciskami.

Po pół roku od zakupu, mama owy telefon u mnie zareklamowała, mówiąc że się nie ładuje, ani nie włącza. Sprawdziłem - rzeczywiście nie działał. Przejrzałem więc fora internetowe i znalazłem informację, że może to być padnięta bateria, albo uszkodzenie telefonu, którego naprawa nie będzie opłacalna.

Wybrałem się więc do najbliższego mi komiso-serwisu telefonicznego przy ul. Kurniki 9 w Krakowie. Wyjaśniłem po krótce na czym polega dysfunkcja telefonu i poprosiłem o możliwość sprawdzenia, czy to wina baterii, poprzez umieszczenie w telefonie innej baterii.

Pozornie miły Pan z komisu, który był wielki i szeroki, wziął mój telefon z ładowarką, włożył do niego inną baterię i poszedł na zaplecze sprawdzić czy się ładuje.

Po 30 sekundach wrócił i oznajmił, że telefon się nadal nie ładuje, jest uszkodzony, a koszt naprawy wyniesie do 50 zł. Coś mnie tknęło, powiedziałem, że na razie dziękuję, zabrałem telefon z ładowarką i wyszedłem.

Postanowiłem udać się do innego komisu, tym razem na ul. Grzegórzeckiej, żeby tam się dowiedzieć ile będzie kosztowała ewentualna naprawa telefonu. Poprosiłem znajdującego się tam Pana, o sprawdzenie, czy to przypadkiem nie wina baterii, ponieważ coś mi nie grało.

I co się okazało ?! Pan włożył inną baterię, podłączył telefon do ładowarki, i oznajmił, że wszystko jest OK, telefon się ładuje ! Ucieszyłem się, ale jednocześnie ogarnęła mnie fala złości na myśl o cwaniaczku z komisu przy ul. Kurniki. Zapłaciłem 35 zł za nową baterię i szczęśliwy wyszedłem z serwisu. Obeszło się bez naprawy - telefon służy rodzicom do dzisiaj.

A teraz kilka refleksji na temat tego oszusta z komisu telefonicznego przy ul. Kurniki w Krakowie. Uważam, że poziom bezczelności tego Pana przekroczył wszelkie granice. Chciał za nic wyrwać 50 zł od - jego zdaniem - naiwnego klienta. Skłamał mi prosto w twarz, bez mrugnięcia okiem - widać, że ma w tym wprawę. Nie udało się ze mną, na pewno nie raz jeszcze oszuka kogo innego. 

Tak na prawdę to żal mi takich ludzi. Oni nie mają zielonego pojęcia o prowadzeniu porządnego biznesu. Moim zdaniem to działanie na krótką metę. Oszukać tą samą osobę można tylko raz ! Potem ten ktoś może Cię obsmarować, na przykład na swoim blogu, opowiedzieć zaistniałą sytuację wszystkim znajomym, a wtedy na pewno nie wyjdziesz na tym na dobre.

Nie ma nic cenniejszego, niż zaufanie wiernego Klienta. A moje zaufanie ten komis stracił bezpowrotnie i już nigdy nawet na niego nie spojrzę. A to wszystko za 50 zł ! Szczyt głupoty...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz