czwartek, 6 października 2011

Steve Jobs nie żyje

appleweb.pl 

W wieku 56 lat zmarł Steve Jobs - współzałożyciel Apple, będący ojcem sukcesu komputerowego giganta. Od lat zmagał się z rakiem trzustki.

Po założeniu firmy Apple w 1976 r., Steve Jobs był z nią związany do roku 1985, w którym odszedł, a firma zaczęła tracić popularność oraz udziały w rynku. W 1997 r. ojciec wrócił do swojego informatycznego dziecka i po raz kolejny doprowadził Apple na szczyty.

Śmierć Steva Jobsa to ogromna strata dla najbardziej wartościowego przedsiębiorstwa świata ale także dla setek milionów użytkowników iPod-ów, iPhone-ów czy iPad-ów.

Po ogłoszeniu przez Apple smutnych wieści, wspominali zmarłego oraz składali kondolencje m.in. prezydent Barack Obama, założyciel Microsoftu - Bill Gates czy twórca Facebooka - Mark Zuckerberg.

internet-news.com.p

wtorek, 4 października 2011

Hipokryzja po amerykańsku, czyli Big Hypocrisy

Ameryka krajem ludzi głęboko wierzących? Podobna myśl nie przyszłaby mi do głowy, gdyby nie artykuł Tomasza Deptuły "Kowboj Pana Boga" [Newsweek 19-25.09.2011]. Autor stawia w nim tezę, iż przyszły prezydent USA z pewnością będzie wierzący. Na potwierdzenie swoich słów przytacza fakt, iż 61 proc. Amerykanów nie zagłosuje na niewierzącego kandydata ubiegającego się o urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych [sondaż Pew Research Center].

Gdzie dostrzegam hipokryzję w takim stanie rzeczy? Otóż Ameryka, będąca krajem, w którym 40% mieszkańców przyznaje się (otwarcie) do posiadania broni (szacunki mówią o 200 milionach sztuk broni w prywatnych rękach Amerykanów), prowadząca 2 wojny jednocześnie, a w końcu stosująca regularnie karę śmierci od 17 stycznia 1977 (w nowym porządku prawnym) i wykonująca ją obecnie w 34 ze swoich 50 stanów, jest ostatnią rzeczą kojarzącą mi się z Bogiem.

Na dodatek wszystkiego, zaintrygowała mnie (w bardzo negatywnym świetle) osoba tytułowego kowboja - Ricka Perry'ego - gubernatora stanu Teksas (tego samego stanu, w którym wykonuje się najwięcej wyroków śmierci w USA), zamierzającego startować w wyścigu o fotel prezydenta USA z ramienia republikanów. Nie jest on jedynym kandydatem starającym się o nominację Partii Republikańskiej, jednak bardzo rzuca się w oczy za sprawą swojej wiary na pokaz.

Weźmy chociażby jego przemówienie do wyborców na Reliant Stadium w Houston, kiedy to Rick Perry w wyborczej ekstazie wzywał wszystkich do narodowej modlitwy o koniec nękającej stan Teksas dotkliwej suszy. Perry ma chyba zamiar wygrać wybory z Boską pomocą... 

"Z gospodarką przeżywającą trudności, społecznościami w stanie kryzysu oraz ludźmi dryfującymi po morzu moralnego relatywizmu potrzebujemy pomocy Boga. Dlatego wzywam Amerykanów do modlitwy i postu" - to nie słowa biskupa, tylko samego Perry'ego, który, oprócz tego, że często się modli, zachowuje się jak "swój chłop". Lubi chodzić w kowbojskich butach i kapeluszu, często nosi przy sobie broń, a kiedyś nawet, podczas joggingu, zastrzelił z niej kojota, który ośmielił się warknąć na jego pieska - po Bożemu, prawda?
 malialitman.wordpress.com
 sanfranciscosentinel.com
 csadispatch.blogspot.com
in-this-economy.com
dailycaller.com
 marcgunther.com
 pensitoreview.com
 in-this-economy.com

wtorek, 20 września 2011

Debaty po PiSowsku

W piątek 23 września o 19:25 w studiu TVN24 odbędzie się czwarta już debata przedwyborcza, tym razem poświęcona rolnictwu. Nie jest już pewnie dla nikogo zaskoczeniem, że również w tej debacie nie weźmie udziału żaden przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości.

Trochę to dziwne, bowiem partia, mówiąca w ostatnim czasie tak dużo o demokracji i zagrożeniach, które na nią czyhają za sprawą Platformy Obywatelskiej, powinna być zainteresowana debatami, które stanowią nieodłączny elementem życia publicznego w demokratycznych państwach.

Co w takim razie jest nie tak z partią PiS? O czym myślą panowie Kaczyński i Hofman (a propos - prawda, że iście Polskie nazwisko??) ? Może o tym, że z każdą kolejną debatą, z każdą nową gafą czy nie kontrolowanym atakiem złości na wizji ich szanse wyborcze zmaleją?

Mam nadzieję, że Polacy pójdą w końcu po rozum do głowy i NIE zagłosują na pseudo-partię chorych na władzę ludzi, określających się mianem Polaków-katolików !

Wielki "kambek" po ponad miesięcznej przerwie

Czas powrócić do regularnego pisania na moim blogu, proszę nie mylić z PiSaniem :D

Wiele się wydarzyło podczas mojej nieobecności tutaj, dlatego będę się starał jakoś to wszystko nadrobić.

Zabieram się więc do roboty :)

Pozdrawiam !!!

środa, 17 sierpnia 2011

Jarosław Kaczyński w PJN

Stało się! Podczas tegorocznych wyborów parlamentarnych z listy partii Polska Jest Najważniejsza w Białymstoku wystartuje sam Jarosław Kaczyński!

Startujący z piątego miejsca na liście, 36-letni przedsiębiorca, wcześniej pracownik doradztwa rolniczego, bardzo chciał wystartować, a ponieważ znane nazwisko może wytworzyć trochę szumu wokół mało popularnej partii PJN, zgodzono się, zapewne bez wahania... 

Jarosław Kaczyński wystartuje z piątego miejsca na liście PJN w Białymstoku i wcale się nie zdziwię, jeśli zdobędzie dużo głosów. Co roku powtarzają się bowiem sytuacje, kiedy wydawać się może, że jedynym atutem kandydata w wyborach, krajowych czy lokalnych, jest jego znane imię i nazwisko. Wiele osób daje się na ten tani chwyt nabrać... 

tvn24.pl

piątek, 12 sierpnia 2011

Giełda odzyskuje straty

Od wczoraj, na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, a od środy - na parkietach światowych - przeważa kolor zielony, czyli kolor nadziei ;) Po ogromnych spadkach, nieadekwatnych do sytuacji makroekonomicznej (a więc spowodowanych gigantycznymi spekulacjami), kursy akcji stopniowo powracają do poziomów sprzed tygodnia.

Po co był ten chwilowy quasi-kryzys?
Dzięki niemu odpowiednia grupa osób, tzw. rekiny finansowe, zgarnia właśnie ogromne pieniądze, wraz z nadrabiającymi straty akcjami. Oni, będąc doskonale poinformowanymi, wiedzieli, kiedy wszystko zacząć sprzedawać (co wywołało reakcję łańcuchową, której skutki oglądaliśmy przez ostatnie kilka dnia), a kiedy kursy akcji były dostatecznie niskie - rozpoczęli zakupy. Wielkie zakupy, na których zbiją majątek jeszcze większy od tego, który mieli...

Pretekstem do tej wielkiej wyprzedaży na światowych giełdach było obniżenie ratingu wiarygodności finansowej USA. Giełda rządzi się swoimi prawami, i żeby najbogatsi mogli zyskać - najbiedniejsi muszą stracić (taki janosik, tyle że chodzący na rękach :p). Przed stratami można się było jednak uchronić. A w jaki sposób? Wystarczyło nie postępować jak stado baranów i nie wyprzedawać wszystkich swoich akcji, bo inni tak robią! 

Przecież akcje nie mogły tanieć w nieskończoność! Kiedy ktoś już stracił 20-30%, to sprzedaż akcji jest najgłupszą rzeczą, jaką mógłby w życiu zrobić. Ile jeszcze można stracić? Kolejne 10 - 20%, a z czasem notowania spółek znowu muszą zacząć odrabiać straty i po kilku miesiącach, a nawet tygodniach jest duże prawdopodobieństwo, że wyjdziemy na zero. To chyba lepsze, niż sprzedawanie akcji w owczym pędzie po zaniżonych cenach?

Ja w czasie tego "kryzysiku" nie sprzedałem ani jednej sztuki z moich akcji - patrzyłem jedynie z niezrozumieniem na innych, którzy wyprzedawali wszystko co mieli, pod wpływem impulsu. Czy dobrze na tym wyszedłem? Oczywiście! W najgorszym momencie na akcjach JSW (Jastrzębskiej Spółki Węglowej) traciłem ok. 38%, na akcjach BGŻ (Bank Gospodarki Żywnościowej) - 25%, a na akcjach ENAPu (Anergoaparatura) nadal tracę, w tej chwili 37%, ale to dlatego, że jest tam niewielki obrót (rzędu 10 - 20 tysięcy złotych dziennie) i spekulacja jeszcze tam kwitnie. 

W tej chwili, po 2 dniach hossy, Na JSW tracę jeszcze 22% (było 38%), na BGŻ - 18% (było 25%), a na ENAPie - ciągle 37%, ale to kwestia czasu, kiedy i on się odbije. Za parę tygodni wszystko wróci do normy. Najważniejsze jest to, że nie muszą sobie teraz pluć w twarz, jak tysiące osób, które w popłochu sprzedawały swoje akcje, a teraz patrzą na wzrosty tych samych akcji, rzędu 5-7% dziennie. Bawiąc się w giełdę, trzeba myśleć. Ci, którzy mają z tym problemy, słono za to właśnie zapłacili...

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Żałosny PiS nie ma żadnego pomysłu na rządzenie

Oczywiście Ameryki nie odkryłem, jednakże dzisiaj jedna informacja utwierdziła mnie w moim przekonaniu w 100%. Chodzi mi o szum, który zdesperowani politycy PiSowscy tworzą wokół śmierci Andrzeja Leppera. PiS wydaje się być bardzo zafascynowany temu podobną tematyką, wobec tego władze partii powinny poważnie zastanowić się nad zmianą nazwy, chociażby na PiŚ - Prokuratura i Śmierć. Moim zdaniem nazwa przyjęłaby się znakomicie. A i zwolennicy partii bardziej milusio by się nazywali, bo nie pisaczki - tylko pisiaczki.

Odmiana przez przypadki wyglądałaby wtedy następująco:

Mianownik: Kto? Co? (stoi pod pałacem) Pisiaczek
Dopełniacz: Kogo? Czego? (nie ma w rządzie i nie będzie) Pisiaczka
Celownik: Komu? Czemu? (przyglądam się z niechęcią) Pisiaczkowi
Biernik: Kogo? Co? (nie lubię) Pisiaczka
Narzędnik: Z kim? Z czym? (nie pójdę na pielgrzymkę) Z pisiaczkiem
Miejscownik: O kim? O czym? (było kazanie o. Rydzyka) O pisiaczku
Wołacz: Ty #$#%%# pisiaczku !!!

Odchodząc od pięknego języka polskiego, wracam do tematu dzisiejszego newsa. Mianowicie - kolejna śmierć sprawiła, że w polityków PiSu ktoś jakby tchnął nowe życie! Konferencje prasowe, wnioski, pytania, niejasności, wątpliwości - wszystko w związku z samobójczą śmiercią (wiemy to już oficjalnie) Andrzeja Leppera. 

Otóż szanowny PiS domaga się zwołania posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, na której chciałby dowiedzieć się jak najwięcej o postępowaniu w sprawie śmierci Andrzeja Leppera. "Nie chcemy, żeby ta sprawa skończyła się tak samo jak wiele innych w naszym kraju" - to słowa posła PiS - Arkadiusz Mularczyka, wypowiedziane na wspólnej konferencji z europosłem  Zbigniewem Ziobrą.

Może jeszcze PiS stanie po tej samej stronie co reżim białoruski i zaapeluje do polskich władz o przeprowadzenie obiektywnego i wszechstronnego śledztwa ws. tragedii, zalecając zaproszenie niezależnych ekspertów międzynarodowych, którzy pomogą wykluczyć jakiekolwiek wątpliwości w obiektywności śledztwa ??