piątek, 12 sierpnia 2011

Giełda odzyskuje straty

Od wczoraj, na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, a od środy - na parkietach światowych - przeważa kolor zielony, czyli kolor nadziei ;) Po ogromnych spadkach, nieadekwatnych do sytuacji makroekonomicznej (a więc spowodowanych gigantycznymi spekulacjami), kursy akcji stopniowo powracają do poziomów sprzed tygodnia.

Po co był ten chwilowy quasi-kryzys?
Dzięki niemu odpowiednia grupa osób, tzw. rekiny finansowe, zgarnia właśnie ogromne pieniądze, wraz z nadrabiającymi straty akcjami. Oni, będąc doskonale poinformowanymi, wiedzieli, kiedy wszystko zacząć sprzedawać (co wywołało reakcję łańcuchową, której skutki oglądaliśmy przez ostatnie kilka dnia), a kiedy kursy akcji były dostatecznie niskie - rozpoczęli zakupy. Wielkie zakupy, na których zbiją majątek jeszcze większy od tego, który mieli...

Pretekstem do tej wielkiej wyprzedaży na światowych giełdach było obniżenie ratingu wiarygodności finansowej USA. Giełda rządzi się swoimi prawami, i żeby najbogatsi mogli zyskać - najbiedniejsi muszą stracić (taki janosik, tyle że chodzący na rękach :p). Przed stratami można się było jednak uchronić. A w jaki sposób? Wystarczyło nie postępować jak stado baranów i nie wyprzedawać wszystkich swoich akcji, bo inni tak robią! 

Przecież akcje nie mogły tanieć w nieskończoność! Kiedy ktoś już stracił 20-30%, to sprzedaż akcji jest najgłupszą rzeczą, jaką mógłby w życiu zrobić. Ile jeszcze można stracić? Kolejne 10 - 20%, a z czasem notowania spółek znowu muszą zacząć odrabiać straty i po kilku miesiącach, a nawet tygodniach jest duże prawdopodobieństwo, że wyjdziemy na zero. To chyba lepsze, niż sprzedawanie akcji w owczym pędzie po zaniżonych cenach?

Ja w czasie tego "kryzysiku" nie sprzedałem ani jednej sztuki z moich akcji - patrzyłem jedynie z niezrozumieniem na innych, którzy wyprzedawali wszystko co mieli, pod wpływem impulsu. Czy dobrze na tym wyszedłem? Oczywiście! W najgorszym momencie na akcjach JSW (Jastrzębskiej Spółki Węglowej) traciłem ok. 38%, na akcjach BGŻ (Bank Gospodarki Żywnościowej) - 25%, a na akcjach ENAPu (Anergoaparatura) nadal tracę, w tej chwili 37%, ale to dlatego, że jest tam niewielki obrót (rzędu 10 - 20 tysięcy złotych dziennie) i spekulacja jeszcze tam kwitnie. 

W tej chwili, po 2 dniach hossy, Na JSW tracę jeszcze 22% (było 38%), na BGŻ - 18% (było 25%), a na ENAPie - ciągle 37%, ale to kwestia czasu, kiedy i on się odbije. Za parę tygodni wszystko wróci do normy. Najważniejsze jest to, że nie muszą sobie teraz pluć w twarz, jak tysiące osób, które w popłochu sprzedawały swoje akcje, a teraz patrzą na wzrosty tych samych akcji, rzędu 5-7% dziennie. Bawiąc się w giełdę, trzeba myśleć. Ci, którzy mają z tym problemy, słono za to właśnie zapłacili...

1 komentarz:

  1. ja także przetrzymałam, nerwy byłyi trochę nadal są :)

    OdpowiedzUsuń